Był odlot, a co najważniejsze kochane były ciabaty, był prowiant, była dobra impreza jednym słowem i oczka a'la Dżulo też. ROKOKO i Atrapa, psychiczna podróbka Douce & Gabbana, chłopaki z Iwaszkiewicza, Filipek jego Grube Dżointy, sen od 4 do 4:52, zero snu. Buta nie było, ale misja odzyskania została wypełniona. Tylko dwa zdjęcia z przed imprezowego rozgardiaszu. Zdjęcia z solenizantką jak nie było tak nie ma. Tylko to co mam. Z łaciatą i Adą. Najgrubsza Osiemnastka w Polsce. A tym czasem idę oglądać X-Factor. Nie żałuję ani chwili i prawie dwugodzinnego powrotu w środku nocy też. tak TO (było) NA MELANŻU!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz